Uff… chciałoby się powiedzieć zważywszy na czas jaki ten naszyjnik musiał odleżeć żeby go skończyć. Ale wiadomo jak to w życiu zawsze coś, zawsze coś. Na szczęście udało się, a efekt myślę nie taki najgorszy ;)
Naszyjnik wykonałam z amonitu (przywiezionego z Maroka) oraz antycznych guzików z szarotkami które kupiłam na pchlim targu na Kazimierzu. Trafiły się też szlifowane jadeity, perełki i kocie oczka, reszta to toho i oczywiście sutasz.
Przepiękny Asiu!
OdpowiedzUsuńNaszyjniki naprawdę super Ci wychodzą...
jakie robisz zapięcia?? mogłabyś też wstawiać zdjęcie w całości :)
O zapięciu jakoś nie pomyślałam, moze dlatego że zwyczajne, pętelka na perełke. No ale dorobie zdjęcie:))))
OdpowiedzUsuńno i super, teraz widać wszystko :)
OdpowiedzUsuńja ten kolor mieszam z różem na początek... zobaczymy co z tego wyjdzie...
Piękny jest :)
OdpowiedzUsuń