był dziś jakiś fajny, miałam sprzątać ale nie sprzątałam :) w zamian zrobiłam śliczne czekoladki, narazie tak na próbe. To dzięki inspiracji i wpływom czekoladowej sąsiadki zza ściany która zachęca na swym blogu do zrobienia czekolady
http://chocoladywywa.blogspot.com/2013/08/jak-zrobic-tabliczke-czekolady.html?m=1
Zastosowałam się do wszystkich zaleceń no i o .... ;)
Odmierzyłam za mało czekolady :)
Roztopiłam i zatemperowałam zgodnie z
instrukcją Asi tak aby czekolady błyszczały
Młynek babci przydał się do zmielenia kawy
Z lewej orzechy i truskawkowa czekolada
potem suszone owoce jagód goji, migdały i
moja ukochana pachnąca chrupiąca i dająca
kopa w tyłek kawa :)
Waga i termometr w domu jak znalazł :)
No właśnie za mało czekolady roztopiłam
I wyszły piękne błyszczące
Tylko zapomnialam że jak ozdobię od spodu
to z wierzchu gładko hehehe
A teraz właśnie odpoczywam ale bynajmniej
nie po jedzeniu :)
Woow!!! Asia ale jestem pod wrażeniem! Moje pierwsze czekolady raczej nie przypominały tabliczek czekolady...a tu proszę, normalnie mistrzostwo :-) Ty się zastanów czy nie powinnaś przerzucić się czekoladę ;-)
OdpowiedzUsuńA no i bardzo, bardzo dziękuje za tak miłe słowa :-)
OdpowiedzUsuńto że mi się udały to na pewno przypadek;) a powiem ci szczerze że faktycznie bardzo przyjemnie się pracuje z czekoladą ;) najfajniejsza jest taka lejąca, gorąca i błyszcząca, no mogła bym się przerzucić;)))))
OdpowiedzUsuń