piątek, 25 października 2013

Kobaltowy

Uff… chciałoby się powiedzieć zważywszy na czas jaki ten naszyjnik musiał odleżeć żeby go skończyć. Ale wiadomo jak to w życiu zawsze coś, zawsze coś. Na szczęście udało się, a efekt myślę nie taki najgorszy ;)














Naszyjnik wykonałam z amonitu (przywiezionego z Maroka) oraz antycznych guzików z szarotkami które kupiłam na pchlim targu na Kazimierzu. Trafiły się też szlifowane jadeity, perełki i kocie oczka, reszta to toho i oczywiście sutasz.

4 komentarze:

  1. Przepiękny Asiu!
    Naszyjniki naprawdę super Ci wychodzą...

    jakie robisz zapięcia?? mogłabyś też wstawiać zdjęcie w całości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O zapięciu jakoś nie pomyślałam, moze dlatego że zwyczajne, pętelka na perełke. No ale dorobie zdjęcie:))))

    OdpowiedzUsuń
  3. no i super, teraz widać wszystko :)
    ja ten kolor mieszam z różem na początek... zobaczymy co z tego wyjdzie...

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za komentarz ;)