Jest taki dzień w Indiach jako jeden z najważniejszych. Holi czyli święto kolorów. Ludzie nawzajem obsypują się kolorowym proszkiem, malują twarze a czasem zrzucają na innych z wysokości baloniki z kolorową wodą. Całe społeczeństwo jest wtedy kolorowe, jak by im było mało pięknych kaszmirowych kolorowych materiałów, zmysłowych aromatów i okazałej barwnej biżuterii na co-dzień. Moja bransoletka jako pierwsza, ta z sutaszu, też wyszła okazała i barwna. Podchodziłam do niej kilka razy. Czasem szyłam, czasem prułam, ale ciągle dokładałam kolorów jak bym zupełnie zapomniała o prostocie która jest wyznacznikiem elegancji. Wiem co mnie do tego tchnęło ;) tęsknota za wakacjami, obcymi krajami i za słońcem i multi barwną plażą. A przecież opalona skóra musi kontrastować z biżuterią;) Święto Holi ma przynosić ludziom radość i przywoływać nadzieje na lepsze jutro tak jak moja bransoletka ma przywołać swymi kolorami i kształtem wspaniały świat, pełen kolorów, świat
zupełnie odrealniony od szarej rzeczywistości.
no dałaś czadu!!!
OdpowiedzUsuńwyszła fantastyczna!